20.03.2013

Ten sam cel, inna perspektywa

Zielona Adrenalina upiększa Wrocław angażując mieszkańców w zazielenianie otoczenia ich domów, ale wpływać na wizerunek miasta można na wiele sposobów. Za sprawą artystów mało atrakcyjne szczytowe ściany kamienic zamieniają się w podobrazie, na którym powstają coraz to ciekawsze dzieła. Mowa o muralach.
Teraz ich lokalizację sprawdzicie dzięki mapie przygotowanej przez wrocławskie BWA w ramach pokazów OUT OF STH i Artyści Zewnętrzni. Można się z nią zapoznać pod adresem http://issuu.com/bwawroclaw/docs/mapa_oos2012. Papierowa wersja planu jest dostępna we wszystkich galeriach BWA i punktach informacji turystycznej, a wkrótce także w hostelach.
BWA Art Tour to zaproszenie do wycieczki śladami murali. Każde dzieło opatrzone zostało numerem, nazwiskiem autora i dokładnym adresem. Dodatkowo podzielono je na trzy grupy odpowiadajace kolejnym edycjom wydarzenia.
Wszystko zaczęło się na Wyspie Słodowej. To tam w 2008 roku powstały murale Blu, ZBK i Olafa Brzeskiego, które szybko stały się wizytówką tego miejsca.
Drugim takim "ogniskiem" była okolica pl. Jana Pawła II, gdzie ściany pomalował między innymi słynny M-city. Do 2008 roku centrum Wrocławia ozdobiło dziesięć murali. Między 2008 a 2010 rokiem powstało ich już dwa razy więcej – najwięcej w okolicach ul. Jedności Narodowej i ul. Nowowiejskiej, ale i na Nadodrzu i w dzienicy Czterech Wyznań. Do 2012, w różnych punktach, pojawiło się kolejnych jedenaście malunków.
http://d.naszemiasto.pl/k/r/80/e6/4d7feeea43ef5_o.jpg
Inicjatywa BWA to dobry pretekst, by przyjrzeć się streetartowi we Wrocławiu w ogóle. Jakie budzi emocje? Co wnosi?
O tym, że może być źródłem konfliktu przekonali się uczestnicy akcji Divercity. Latem 2010 roku do Wrocławia zawitali artyści z Polski, Niemiec i Stanów Zjednoczonych, by wspólnie promować dialog międzykulturowy i tolerancję. Pod jednym z murali przy ul. Barlickiego, ktoś w trakcie trwania akcji dopisał antysemickie hasło. Jeden z artystów, Lukas Pauer z Niemiec nawiązał dialog z autorami napisu – młodymi fanami Śląska Wrocław. Ostatecznie, na murze pojawił się herb tego klubu, a nastolatkowie sami zaangażowali się w akcję Divercity.
Innym przypadkiem interwencji mieszkańców (a zarazem właścicieli kamienicy) było odrzucenie propozycji plastyk miejskiej, by mural z podobizną DJ-a Davida Guetty zastąpić reprodukcją plakatu autorstwa Eugeniusza Geta Stankiewicza. Obawiali się oni, że taki obraz zachęci nocnych przechodniów do załatwiania się na ścianę. Obecnie ściana jest po prostu biała.

http://d.naszemiasto.pl/k/r/e3/f5/4fa93e649a319_o.jpg (ze zbiorów fundacji Satyrykon w Leśnicy)
W 2009 roku miał natomiast miejsce spór na linii muraliści – konserwator zabytków w związku z muralem przy ulicy Kołłątaja 31. Fundacja "Artistik" wraz z Biurem Promocji Miasta oraz Zarządu Zasobu Komunalnego zorganizowały konkurs na zagospodarowanie fragmentu ściany starej kamienicy. Już po jego rozstrzygnięciu okazało się, że zgody na jego powstanie nie wydał miejski konserwator zabytków.
Jednak częściej niż konflikty, murale wywołują pozytywne emocje i podobnie jak Zielona Adrenalina włącza w swe działania mieszkańców, ma na celu integrację mieszkańców i edukację. W marcu 2011, przy ulicy Rydgiera na wrocławskim Nadodrzu odbył się "Graffiti Live Performance" – malowanie przy muzyce miksowanej na żywo przez DJ-a. Wydarzenie połączone było z akcją informacyjną na temat rewitalizacji dzielnicy i spotkało się z dobrym przyjęciem.
Uczniom Szkoły Podstawowej nr 108 włączenie w proces tworzenia naściennego malunku pomogło zrozumieć zagadnienie recyclingu. Mural powstał w ramach warsztatów graficzno -ekologicznych zorganizowanych przez grupę 3fala i Kolektyf.com w maju 2011 roku. Ma się dobrze do dziś.
 http://www.tuwroclaw.com/pliki/duze_zdjecia/wiadomosci/mural_chrobry.jpg
Edukacja, ale i poprawa wyglądu była też celem akcji kolorowania fragmentu muru ZOO, w maju 2011 roku. Autorem i opiekunem projektu był polski rysownik komiksowy Przemysław "Trust" Truściński. Wydarzenie spotkało się z tak dużym zainteresowaniem, że 300 zestawów malarskich przygotowanych przez sponsora okazało się niewystarczającą ilością.
Niedawno – w styczniu 2013 roku – na placu Społecznym pojawiły się tzw. stencile (graffiti z szablonu) o rzadko spotykanej w przestrzeni publicznej tematyce - niepełnosprawności. Twórcami graffiti są absolwenci gdańskiej ASP Michał Linow i Bartek Skrzyński. Nowopowstałe murale przedstawiają osoby niewidzące, głuchonieme, niepełnosprawne ruchowo oraz niepełnosprawne intelektualnie. Akcja została zorganizowana z okazji rocznicy ratyfikacji Konwencji ONZ o Prawach Prawach Osób Niepełnosprawnych przez Polskę.

http://bi.gazeta.pl/im/67/fa/ca/z13302375Q,Przejscie-podziemne-na-pl--Spolecznym-we-Wroclawiu-.jpg
Relacje reklamy ze streetartem to delikatna materia. Część artystów z zasady nie bierze udziału w komercyjnych projektach. Jednak nie zawsze taka kolaboracja musi oznaczać artystyczny kompromis. Weźmy przykład Cafe Minimal z Leśnicy. Właściciel tej kawiarni zaprosił do współpracy artystów z Berlina i Wrocławia. Efektem jest mural w humorystycznym ale i mrocznym stylu przedstawiający sposoby spędzania wolnego czasu przez młodzież w małych miejscowościach.
http://www.mmwroclaw.pl/photo/1498930/malowanie+murala+w+Leśnicy
Promocję z akcją upiększania miasta połączył raper Łukasz L.U.C. Rostkowski w ramach akcji Kosmostumostów. Wrocławski trakt muralowy to część jego multimedialnego projektu–gry miejskiej, łączącego muzykę, komiks, streetart, film i występy na żywo. Obrazy Kosmostumostów ze ścian przy ul. Legnickiej (przy stacji Mikołajów) czy ul. Cieszyńskiej są uzupełnieniem "prawdziwej historii powstania Wrocławia" dołączonej do płyty L.U.C.-a.

Już wkrótce na mapie wrocławskich murali pojawi się nowy, monumentaly nabytek - "Brama do Nadodrza". Obraz autorstwa Michała Węgrzyna, studenta IV roku wroclawskiej ASP ozdobi elewację kamienicy przy ul. Łokietka. Na zwycięski projekt głos oddało 8615 internautów.

Co sądzicie o tej, i innych realizacjach? Jak, Waszym zdaniem murale wpłwają na odbiór miasta? Może macie pomysł, gdzie powinno powstać kolejne malowidło?
Magda Lachowicz
Źródła:
http://potworzbagien.blogspot.com

5.03.2013

Inspiracja - Urban Farming

Warzywa i owoce z własnej uprawy to nie tylko przywilej mieszkańców wsi i posiadaczy ogródków działkowych. Coraz większą popularność zyskuje ostatnio nowy trend - urban farming, czyli miejskie ogrodnictwo.
Pod pojęciem urban farming, czy inaczej guerilla farming, kryją się wszelkie działania związane z uprawą roślin jadalnych w mieście.

 Źródło: https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcTPdVAfWuo3OQosxX5oerSr3Ix_PO98N4EKF3mCa_M7VAC9-D_x

Przyjrzyjmy się historii tego ruchu. Pierwsze miejskie uprawy istniały już w starożytnym Egipcie. Już wtedy do ich nawadniania wykorzystywano system odprowadzania wód opadowych. Podobnie postępowali Inkowie, którzy na dodatek z rozmysłem planowali lokalizację parceli uprawnych tak, by wydłużyć okres wegetacyjny roślin. W Europie koncepcja miejskich ogrodów pojawiła się po raz pierwszy w Niemczech, na początku XIX wieku, natomiast amerykańska tradycja społecznego ogrodnictwa sięga I Wojny Światowej, kiedy to tworzono tzw. Victory Gardens (mające odciążyć państwo zaangażowane w wojnę w obowiązku produkcji pożywienia).

Przykładów dobrze funkcjonującego miejskiego ogrodnictwa w historii jest wiele. Weźmy choćby Cuban Organopónicos – ogrody, których powstanie zainicjował rząd Kuby po upadku Związku Radzieckiego, by zaradzić niedoborom w dostawach jedzenia.
Współczesnym wzorem udanego urban farmingu może być Prinzessinnengärten w Berlinie

 
źródło: http://thisbigcity.net/wp-content/uploads/2012/10/Berlin-Kreuzberg_Prinzessinnengärten_1.jpeg

Imponującą skalę przyjął projekt Philadelphia Urban Farm Network, w Filadelfii USA, gdzie w uprawę zaangażowanych są setki mieszkańców miasta. 

Źródło: http://kylinuntitled.com/wp-content/uploads/2011/11/7_21_10_EagleStreetAnnie9953.jpg

Podobne przykłady znajdziemy w Paryżu, Londynie, Hong Kongu, ale też na naszym rodzinnym podwórku. Jedną z pierwszych akcji związanych z guerilla gardening, "Warzywniak", zorganizowała cztery lata temu grupa Kwiatuchi z Zielonej Góry. W Warszawie pierwszy miejski ogród powstał przy pałacu Ksawerego Konopackiego z inicjatywy aktywistki Natalii Bet. W Krakowie akcję tworzenia tymczasowych "warzywniaków" zainicjowało w 2012 roku Muzeum Sztuki Współczesnej. 

W obecnych czasach, gdy ponad połowa ludności na świecie zamieszkuje miasta, a 250 mln z nich cierpi z powodu głodu warto z tej tradycji czerpać i ją rozwijać. Zwłaszcza, że niesie ona właściwie same korzyści.
Po pierwsze – dzięki miejskim ogrodom mieszkańcu mogą, w pewnym stopniu, sami zaopatrywać się w lokalne, świeże warzywa i owoce.
Istotne jest to, że produkty nie są transportowane z odległych zakątków kraju czy nawet kontynentu, dzięki czemu ogranicza się zanieczyszczenie powietrza, czy zużycie ropy naftowej.
Novum nie stanowi też fakt, że biologicznie czynne powierzchnie lepiej radzą sobie z wodami odpadowymi, niż nawierzchnie nieprzepuszczalne.
Miejska działka to także korzyści społeczne i zdrowotne. Codziennie dbanie o wspólny ogródek pozwala nawiązać więzi z jego innymi użytkownikami i zapewnia dzienną dawkę gimnastyki, nie wspominając o psychicznym odprężeniu, jaki daje kontakt z naturą.
Wprowadzanie idei urban gardening to krok na drodze do "odzyskania" przestrzeni publicznych w mieście przez jego mieszkańców, ale i wzięcia za nie odpowiedzialności
Wreszcie – to szansa na to, że rozwój naszych miast będzie bardziej zrównoważony i zorientowany na potrzeby człowieka.

Magdalena Lachowicz

28.05.2012

Podziękowania

Pierwsza Akcja Zielonej Adrenaliny zakończyła się sukcesem. Nie stało by się to gdyby nie rzesza pomocnych ludzi, którzy ofiarowali nam swój czas, wiedzę i materiały. W tym miejscu pragnę wszystkim podziękować za współpracę i okazane serce. Dziękujemy:


Fudacji Sendzimira za wsparcie finansowe i merytoryczne






Spółdzielni Mieszkaniowej Wrocław-Południe za wsparcie finansowe i techniczne

Mieszkańcom Osiedli za wspaniałą pracę







Vilmorin - sponsorowi nagród






 Strefa-Art za wsparcie i współorganizcję

    Ledum za współorganizację


Firmie DLH Poland i Panu Dariuszowi Sulimie za wsparcie techniczne





Centrum Ogrodniczemu GAJ za wsparcie techniczne





Projektantkom i wykładowcom, architektom krajobrazu:
      Lilianie Zielińskiej
      Ani Pochwale
      Justynie Jaworek
      Małgosi Piszczek

26.04.2012

Tak wyglądało Pimp My Square na Pabianickiej...

fot. L. Zielińska


Zgodnie z planem odpicowane zostały 4 skwery, w oddalonych od siebie miejscach. W poprzednim wpisie mogliście zobaczyć fotografie z akcji realizowanej na ulicy Stysia. Tym razem na tapecie rabata na ulicy Pabianickiej, przy pergoli. To urocze miejsce, gdzie często przychodzą mieszkańcy całego osiedla by wypocząć w otoczeniu drzew i krzewów, wymagało poprawy. W wyniesionej na wyskokość 40 cm rabacie brakowało jedynie, a raczej przede wszystkim kwiatów. Na tą potrzebę odpowiada Zielona Adrenalina.
fot. L. Zielińska

Na miejscu zebrała się grupa mieszkańców i pracowników administracji osiedla. Czynnie brali udział w nasadzeniach. Ich praca zasługuje na szczególną pochwałę, w związku z faktem, że ukończyli sadzenie już po dwóch godzinach. Dzieło uchonorowano grillem, w ciepłej, sąsiedzkiej atmosferze, rozdaniem nagród i dyplomów. Co zasługuje na szczególną uwagę, to fakt integrowania się miszkańców wielu pokoleń. Na sercu robi się cieplej kiedy widać, że jest grupa i młodszych i starszych osób, które chcą decydować o tym jak ma wyglądać ich otoczenie, którzy chcą aktywnie je zmieniać i robią to wspólnie z sąsiadami, nie bacząc na różnice wiekowe.

Motywem przewodnim koncepcji projektowej była sztuka. Zgodnie z ideą, którą zaproponowały architektki krajobrazu Liliana Zielińska i Agata Przewłocka, zwieńczeniem prac było zawieszenie rzeźby - różowego żyrandola, na konarach ogłowionych topoli. Chodziło o to by pokazać kontrasty kolorystyczne i stylistyczne, a ponadto nadać nowe przeznaczenie drzewom, które nie pełnią już swoich pierwotnych funcji.

A. Przewłocka

23.04.2012

Upiększanie osiedli w praktyce

fot. M. Mokrzan


21 kwietnia, w ostatnią sobotę, mieszkańcy okolic ul. Stysia, Pabianickiej, Hubskiej i Krynickiej spotkali się na swoich podwórkach, by wcześniej zaprojektowane przez siebie rabaty, wprowadzić w życie. Na miejscu powitał nas deszcz, lecz w chwilę po rozpoczęciu prac zza chmur wyszło słońce by ogrzać i tak już gorącą atmosferę.

fot. M. Mokrzan

Nikt nie stał bezczynnie...jedni przygotowywali teren pod nasadzenia, inni rozstawiali rośliny, kolejni wyciągali je z donic...


fot. M. Mokrzan

fot. M. Mokrzan

fot. M. Mokrzan

fot. M. Mokrzan


a najsilniejszy sadzili....
fot. M. Mokrzan

fot. M. Mokrzan

W organizacji prac nie było żadnych przestojów.
fot. M. Mokrzan

Duma z pracy wykonanej dla dobra ogółu jest nie do przecenienia.

fot. M. Mokrzan

Każdy miał okazję podzielić się z nami swoimi spostrzeżeniami, które weźmimy pod uwagę, organizując kolejne akcje...


fot. M. Mokrzan

praca została nagrodzona uroczystym grillem, dyplomem, kwiatkiem i nasionami firmy Vilmorin (tu dziękujemy naszym kolejnym sponsorom)
fot. M. Mokrzan
 
fot. M. Mokrzan


fot. M. Mokrzan

pomimo już nastałego na zakończenie czasu relaksu,  znalazły się bardziej aktywne osoby, które każdą pracę potrafią zamienić w zabawę :)

Warsztaty Zielona Adrenalina

fot. N. Brzuskiewicz


13 kwietnia spotkaliśmy się by zaprojektować skwery, które będziemy realizować za tydzień. Warsztaty miały na celu włączenie mieszkańców w tworzenie ich otoczenia, nie tylko przez ich pracę, ale również pozwalając im wpływać na to, jak ich podwórka mają wyglądać. Poza samymi mieszkańcami, na sali pojawiło się wielu architektów krajobrazu. Po burzliwych dyskusjach stworzono 4 koncepcje rabat kwiatowych. Teraz pozostało zrobić szczegółowe projekty i policzyć wszystkie rośliny.
fot. N. Brzuskiewicz

 
Przygotowano potrzebne do prac materiały: przybory kreślarskie, mapy, katalogi roślin...

fot. N. Brzuskiewicz

Nic jednak nie da się zrobić bez twórczych dyskusji.

fot. N. Brzuskiewicz

fot. N. Brzuskiewicz

Każdy zabrał swoje zdanie w burzy mózgów...

fot. N. Brzuskiewicz

by ostatecznie przelać myśli na papier.

fot. N. Brzuskiewicz

fot. N. Brzuskiewicz

Jednak warsztaty to nie tylko prace projektowe. Uczestnicy mogli posłuchać wykładów architektów krajobrazu na temat problemów pojawiających się na współczesnych osiedlach, którym zaradzić mają podobne akcje - Moniki Pec-Święcickiej, zielonej partyzantki w Polsce i poza jej granicami - Liliany Zielińskiej, kompozycji roslin - Anny Pochwały, doboru roślin rodzimych - Małgorzaty Piszczek i o ogrodach przyjaznych ptakom - Justyny Jaworek.

fot. N. Brzuskiewicz

fot. N. Brzuskiewicz

Wszystko odbyło się w fantastycznej, twórczej atmosferze, przy kawie i ciastku, a efektem cenniejszym od samych projektów są nowe znajomości i integracja sąsiedzka.

 

Dziękujemy bardzo za przybycie. Mam nadzieję, że Zielona Adrenalina będzie cieszyć się coraz większą popularnością wśród mieszkańców.

16.04.2012

Artyści dla Zielonej Adrenaliny - Paweł Motas nam wiersz zmotał :)




Hej chłopaki !   

Hej dziewczyny !

Chodźcie do Adrenaliny

                Tej najlepszej tej Zielonej

                Tej na punkcie drzew szalonej

Wnet  nasz świat się zazieleni

A brzydotę się wypleni

                Młodszych, starszych tłum się zbiera

                Zielonego czuć  powera!

Posadzimy kwiaty, drzewa

Smog i brud niech już stąd zwiewa!

                Krzyczmy w głos Zielone Ludki:

                Zieleń dobra jest na smutki!!!!!

I niech nikt nie zapomina:

ZIE-LO-NA     A-DRE-NA-LI-NAAAAAAAA!!!!!!!!

__________________________________________________________

Hey you boys!

And girls hey, hey!

Do the green - undo the grey!

                If you want to make some spin

                Join the Green Adrenaline!

One that is the best of all

One for which you soon will fall

                One that gives you a real kick

                Doing flower power trick

Youngsters, elders all together

Our green team will rule forever

                Let's plant flowers, bushes, trees

                Mr. Smog - we thank you, please!

So Green People - shout you should:

"Green will lighten up your mood"

                And remember like your PIN

                Hail the Green Adrenaline!!!!!!!

21.03.2012

Pogodny Poranek - Czy warto być bezinteresownym


Miło mi zaprezentować debiut telewizyjny Zielonej Adrenaliny.
Jest nam tym bardziej miło, że to właśnie Zieloną Adrenalinę znalazły media, a nie na odwórt. Pozytywny odbiór cieszy nas niezmiernie....mamy nadzieję, że idea popłynie w eter i wkrótce każde podwórko międzyblokowe będzie tętnić życiem i błyszczeć ferią barw.
Dziękujemy

___________________________________________

Zielona Adrenalina in tv :)

14.03.2012

INSPIRACJE - Guerilla Gardening


Po raz pierwszy pojęcie Green Guerilla było użyte przez Liz Christy i jej grupę zazieleniającą nieużytkowane tereny na obszarze Bowery Houston w Nowym Jorku już w 1973 roku. Wtedy to zmienili pierwszą zdegradowaną działkę w ogród. Plac pielęgnowany jest do tej pory tak przez wolontariuszy jak i Departament Parków Miasta.
Jest to ruch sadzenia roślin w miejscach zaniedbanych lub pozornie do tego nie przeznaczonych, w celu zmiany otoczenia i sprzeciwienia się bezczynności w sferze atrakcyjności terenów publicznych. Czasem działania te nie niosą za sobą jedynie zmiany w estetyce, ale czasem też służą zademonstrowaniu instalacji artystycznych, czy też swojego sprzeciwu wobec władz, działań politycznych, bezczynności itp.


Są grupy, które sadzą jedynie rośliny ozdobne uznając, że miasto wymaga upiększania http://www.artmuseum.pl/wideo.php?l=1&id=Reynolds. Ich pionierem jest Richard Reynolds. Za jego sprawą w krajobrazie miejskim pojawiają się wielobarwne ozdobne rabaty. Są też takie grupy, które stawiają na rośliny użytkowe http://wggc.resist.ca/. Mówią o sobie, że są anarchistami i walczą o ekonomiczną niezależność od globalnego agrobiznesu, lub po prostu, choć w najmniejszym stopniu, chcą uciec od miejskiego zgiełku realizując odpowiednik polskich ogrodów działkowych. Pragną kontaktu z naturą, jako że nie traktują jej jedynie jako źródło dóbr, ale czują się jej częścią. Pragną również kontaktu z innymi ludźmi, pobudzania relacji, nie tylko w obrębie wymiany handlowej ale przede wszystkim by razem żyć, dzielić się i współpracować. Uwadze uciec nie może zielone graffiti http://www.crosshatchling.co.uk/Grow.html. Choć polega na wypisywaniu haseł na murach, taki akt 'wandalizmu' trudno potępiać. Żywe słowa tworzą nie tylko ornament na zaniedbanych ścianach, ale i porozrzucane w różnych częściach miasta, łączą się w całość tworząc treść wiersza.


Pobudki "zielonych" akcji są różne, to co je łączy to pierwiastek partyzantki. Wynika to z faktu, że aktywiści jako poligon walki wybierają tereny prywatne. Nie chodzi tu o naruszenie czyjejś prywatności, więc statystyczny Kowalski nie ma powodu do obaw. Chodzi tu o zdegradowane tereny, o które nikt nie dba, o działki zakupione przez korporacje i czekające już lata na inwestycje, chodzi o tereny poprzemysłowe, które są mało atrakcyjne dla inwestorów i latami leżą odłogiem, zachęcając do odwiedzin jedynie środowisko patologiczne. Ze względu właśnie na ten fakt akcje sadzenia odbywają się nie rzadko pod osłoną nocy. Zdarza się, że nie znajdują zrozumienia wśród władz i policji. Zieloni partyzanci często dostają upomnienia służb porządkowych.


Poniżej Richard Reynolds w okolicy Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie.


__________________________________________________________________________________


For the first time, the term Green Guerilla was used by Liz Christy and her group in area of the Bowery Houston in New York, in 1973. They changed destroyed lot in to a garden. Volunteers and City's Parks Department care about the place till this day.

This is a movement of planting neglected or seemingly not intended places, in order to change the passive attitude in the field of improving attractiveness of public places. Sometimes those activities are not only about changing aesthetics, but sometimes also to demonstrate art or opposition to the authorities, activities of political inactivity, etc.

They are a group that plant only for ornamental efect, recognising that a city requires beauty http://www.artmuseum.pl/wideo.php?l=1&id=Reynolds. The pioneer of this movement is Richard Reynolds. Thanks him coloured and ornamental squares appear in the city. There are also such a groups, which put their interest on useful plants. They speak about themselves, that they are anarchist fighting for economic independence from agribusiness, or they simply want to escape from the urban bustle in to a piece of nature like allotment garden. They “ don’t see the Earth as a resource but rather a living system of which we are a part” http://wggc.resist.ca/ . They seek real relationship with other people, to share and cooperate.

Green graffiti http://www.crosshatchling.co.uk/Grow.html cannot be omitted. Although it is writing words and phrases on the walls, this act of vandalism is difficult to condemn. Those words are making destroyed walls alive and beautiful, moreover the words scattered all over the city are composing sentences and poems at the end.

Source of green actions are different, but they all combine radical guerrilla. This is due to the fact that activists as field fight choose private areas. They are avoiding violation of someone's privacy, so the statistical Mr Smith doesn’t have to worry about its ownership. The act is directed to degraded areas, which no one cares about, parcels owned by corporations and already waiting years for investments, in terms of brownfields, which are neither attractive to investors nor to neighbouring inhabitants, inviting to visit only pathological environment.

The actions of planting often take place in the Moonlight and often don’t find understanding among the authorities and the police. Green underground army often get warnings, however it does not discourage. The groups grow in strength throughout the world.